top of page
  • Zdjęcie autoraWitek

Czy Jesus przyjaźnił się z ateistą?

Bądźmy pożądanymi przyjaciółmi, skandalicznymi gawędziarzami, dowcipnymi sarmatami. Jesteśmy solą i światłem!

W czasie Objawienia Pańskiego, myślimy o Bogu objawionym przez Jezusa Chrystusa. Dobrze będzie zastanowić się nad naszą odpowiedzią na to objawienie. Powinniśmy starać się pokornie i pilnie przestrzegać Jego słowa. Dlatego tematem tego tygodnia jest prawdziwe wielbienie Boga. W Psalmie 112 czytamy o błogosławieństwach czekających na tych, którzy całym sercem oddają cześć Panu. U Izajasza prorok gani puste objawy religii i powtarza Boże wezwanie do sprawiedliwości, wyzwolenia i opieki nad najbardziej potrzebującymi. W liście do Koryntian Paweł wskazuje, aby polegać na Duchu Świętym w objawianiu ewangelii i Bożego planu zbawienia w Chrystusie. Fragment Ewangelii Mateusza przypomina nam, że naśladowcy Chrystusa są wezwani do dawania świadectwa o Chrystusie tak słowem jak i czynem. Aby tak się stało, musimy przestrzegać przykazań Bożych i przeciwstawiać się nieautentycznej postawie; wyznawania religii w oderwaniu od dobrych uczynków.



Otwartość, umiar i równowaga



Chrześcijański anglojęzyczny komik, Michael Jr. często wplata do wystąpień skecz, pt. „Nadmiernie zbawiony”. Zobacz wpisując: Michael, Jr. oversaved. Jeden z jego żartów brzmi mniej więcej tak:


Michael: - Przepraszam, przyjacielu. Chyba zgubiłem klucze. Czy możesz mi pomóc je znaleźć?

Przyjaciel: - To, czego potrzebujesz, to klucze do królestwa!

Michael: - hm… Nie prowadziłem Królestwa. Jeździłem Toyotą.


Oczywiście lepiej odbiera się ten żart słuchając i oglądając artystę. Tu sednem jest to, że gorliwy przyjaciel powiedział coś, co było nadto prawdziwe a przy tym całkowicie nieprzydatne i nieistotne w danym momencie.


Próbując walczyć z rzeczami, które rozpraszają uwagę; pokusy, wyzwalacze, nadmiar negatywnych bodźców - chrześcijanie mogą czasami starać się zamknąć w kręgu swojego środowiska. To zrozumiałe i często wynika z miłości do Boga. Jeśli jednak nie będziemy ostrożni, możemy wpakować się w chrześcijańską „bańkę”. Ci, którzy żyją w chrześcijańskiej bańce, zamykają się w relacjach wyłącznie (lub przeważnie) z innymi chrześcijanami. Jeśli słuchają muzyki, to jest to muzyka chrześcijańska. Jeśli oglądają program telewizyjny lub film, to jest to chrześcijańskie. W samochodzie słuchają tylko chrześcijańskiego radia lub podcastu. Podkreślam, nie ma nic złego w cieszeniu się chrześcijaństwem i zrozumiałe jest, dlaczego wierzący czasami chciałby wycofać się ze świata. Jednakże, życie w chrześcijańskiej bańce może ograniczać naszą zdolność do uczestniczenia w jednym z głównych celów kościoła: dawaniu świadectwa słowem i czynem o dobrej nowinie o Jezusie Chrystusie. Uniemożliwia nam również duchową formację i uczestnictwo w dziele, które Bóg wykonuje wokół nas, szczególnie wśród niewierzących.


Jezus uczy nas, że jego naśladowcy powinni nie tylko starać się wchodzić w relacje z otaczającymi ich ludźmi, ale także starać się być błogosławieństwem. Oto, czego uczy nas Jezus w Ewangelii Mateusza:


13 Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. 14 Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. 15 Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. 16 Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. 17 Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. 18 Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. 19 Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. 20 Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. (Mateusza 5:13-20)


Mówiąc o tym, jak wierzący powinni wchodzić w działanie ze światem, Jezus użył dwóch symboli znaczeniu duchowym i fizycznym: soli i światła. Sól była używana na kilka sposobów: jako środek do wydobycia smaku potraw, jako konserwant do mięsa, jako niezbędny składnik odżywczy dla człowieka oraz jako nawóz dla ziemi. Światło było używane jako środek oczyszczający; usuwający ciemność i zapewniający bezpieczeństwo. Za pomocą wszystkich tych zastosowań można stworzyć metafory dla życia duchowego chrześcijanina. Głoszono niezliczone przesłania o tym, co oznacza dla wierzących być solą i światłem, i słusznie. Skupmy się na wezwaniu do tego, aby być solą i światłem. Czy to wezwanie jest adresowane tylko do chrześcijan? W wersecie 14 Jezus odnosi się do wierzących jako do „miasta zbudowanego na wzgórzu”, a w wersecie 16 mówi: „Niech wasze światło świeci przed innymi”. Z kontekstu wynika, że ​​ci spoza wspólnoty chrześcijańskiej są zaliczani do tych, którzy mogą być świadkami „światła” wierzących.


Większość wyznawców Chrystusa zgodziłaby się takim rozumowaniem. Nakaz, znajdujący się w Ew. Mateusza 28:19-20 , głosi, że chrześcijanie są posłanym ludem, któremu Jezus nakazał dzielić się ze światem dobrą nowiną. Jak daleko powinni się posunąć wierzący w byciu solą i światłem w laickim świecie?


Jeśli zwrócimy uwagę na to, jak Jezus mówi o soli i świetle, możemy uzyskać cenne wskazówki. We fragmencie, symbole użyte przez Jezusa sugerują, że jego uczniowie powinni zarówno integrować się, jak i demonstrować. Przy rozsądnym stosowaniu, sól w pełni integruje się lub miesza z potrawą. Dawkowana właściwie, jest nie do odróżnienia w posiłku, wydobywa smaki, które już tam są. Jeśli poczujemy sól w naszej potrawie, to znaczy, że dodaliśmy jej za dużo (tj. przesalamy lub wyzwalamy chrześcijańskie bąble z kopuły naszej bańki). Chrześcijanie powinni być zintegrowani ze swoimi sąsiadami. Powinniśmy być częścią życia naszej społeczności. W naszych kręgach społecznych powinni znajdować się zarówno wierzący, jak i niewierzący. Jest oczywiście wyjątek, czyli np. rzeczy, które zakłócają lub szkodzą naszej relacji z Bogiem i innymi ludźmi - te nie powinny być częścią naszego życia.


Jesteśmy przy tym wezwani do bycia demonstrantami. I nie chodzi o spacerowanie po ulicach z transparentami. W metaforze światła, ono jest oddzielone od ciemności. Wyróżnia się. W ten sam sposób wierzący są wezwani do życia w sposób, który pozwala innym zobaczyć, że królestwo Boże do nich przyległo i emanuje. Nasze życie powinno wskazywać na rzeczywistość Boga, dając niewierzącym do zrozumienia, że ​​oni także są włączeni w miłość Ojca, Syna i Ducha. Aby to zrobić, chrześcijanie muszą być w jakiś sposób odróżnieni od niewierzących. Nasze życie powinno odzwierciedlać priorytety naszego Boga. Te często stoją w sprzeczności z priorytetami społeczności, społeczeństwa, a kontrast powinien być zauważalny.


Jak chrześcijanie mogą się integrować i demonstrować swoją wiarę? Jak możemy się wtopić i wyróżnić jednocześnie? Powinniśmy włączać się w rytmy życia naszej społeczności. To środowisko naszych sąsiadów, kolegów w pracy i szkole. Twórzmy autentyczne relacje w pozycji równości. Nasi sąsiedzi powinni być wystarczająco blisko nas, aby mogli zobaczyć nasze dobre uczynki i zapytać nas, dlaczego wykorzystujemy czas wakacji, aby służyć biednym, dlaczego otwieramy nasz dom dla uchodźców lub dlaczego pościmy podczas przygotowań wielkanocnych. Dlaczego zatrzymujemy się, aby porozmawiać z ludźmi, którzy proszą nas o pieniądze, lub jak możemy znaleźć i dać pocieszenie w obliczu tragedii. Sposób, w jaki pokornie i autentycznie przeżywamy naszą wiarę w Jezusa, wzbudzi ciekawość naszych sąsiadów, otwierając nam drzwi do dzielenia się z nimi dobrą nowiną o Chrystusie. Dlatego sposobem, w jaki chrześcijanie mogą być zarówno solą, jak i światłem – sposobem, w jaki możemy zarówno integrować się, jak i demonstrować – jest prowadzenie w ten sposób – otwartego życia.

Życie w chrześcijańskiej bańce sprawia, że ​​„otwarte życie” może stać się niemożliwe. Po pierwsze, znacznie zmniejsza to kontakt niewierzącymi. Tak, dobrze jest być błogosławieństwem dla wspólnoty wierzących. Jednak nie tylko powinniśmy dobrze czynić społeczności wierzących. Musimy regularnie budować relacje z niewierzącymi, aby uniknąć przesolenia posiłku. Po drugie, życie w chrześcijańskiej bańce może sprawić, że stracimy kontakt z rzeczywistością i będziemy mieli problem z nawiązywaniem relacji z innymi. Jeśli oddzielimy się od naszych sąsiadów, zbudujemy hermetyczny mikroświat. W istocie stworzymy własną chrześcijańską subkulturę z własnym językiem. Jeśli nie rozwiniemy umiejętności zmiany „kodu” (np. płynnego przechodzenia z jednego sposobu mówienia na inny), będziemy komunikować się w sposób niezrozumiały dla naszych sąsiadów. Będzie jak w cytowanym skeczu; każdy mówi i myśli o czymś innym. Zabraknie łączników.


Jako naśladowcy Chrystusa powinniśmy uczyć się równowagi w łączeniu światów. Nie chcemy dostosowywać się do światowych reguł, ale powinniśmy nauczyć się w sposób naturalny rozmawiać z sąsiadami o tym, co jest dla nich ważne. Nie zmuszajmy ich do słuchania tylko o chrześcijaństwie. Na danym etapie nie jest to ważne i zrozumiałe dla nich. Nasza wiara w Chrystusa sprawia, że ​​jesteśmy zorientowani na Boga i bliźniego. Dlatego chrześcijanie powinni być szczególnymi ludźmi; otwartymi w rozmowie, koleżeństwie, sąsiedztwie, przyjaźni i miłości. Bo Jezus jest naszą nadzieją, a nasza radość jest wytrychem w obliczu zamkniętych serc i umysłów.


Pamiętajmy o empatii. Tego uczy nas Chrystus. Mądrość, którą dostarcza Duch Święty, powinna nas wyposażać do mówienia o wydarzeniach na świecie, nawet tych upolitycznionych, irracjonalnych, nieprzyjaznych, - w sposób, który przynosi jedność, a nie podziały. Ponieważ Duch mieszka w nas, nie musimy obawiać się „skażenia” przez świat. Powinniśmy naśladować przykład Chrystusa i odważnie żyć. Choć czasem wątpiąc, to wierząc, że świat złapie zdrowe tory choćby na krótkich odcinkach.


Na pewno są wśród nas tacy, którzy tak postępują intuicyjnie. Jednak dla niektórych z nas to, co mówię, wypycha nieco ze strefy komfortu? Jezus rozumie ten dyskomfort.

Fragment, który omawiamy, jest częścią „Kazania na Górze”, w którym Jezus przedstawia radykalny sposób życia. Nakreśla to, co niektórzy nazywają „Królestwem do góry nogami”, ponieważ jego wartości tak bardzo różnią się od normy. W Chrystusowym „Królestwie do góry nogami” ubodzy są błogosławieni, żałobnicy pocieszeni, a potulni odziedziczą ziemię. Jeżeli będziemy głosili o Królestwie Bożym, tak jak sól i światło, będziemy częścią tego radykalnie nowego sposobu życia, który opisał Jezus.


Jezus potwierdził, że jego nauczanie nie jest sprzeczne z prawem. Niektórym trudno było to zrozumieć. Mogło się to wydawać radykalne, ale „Królestwo do góry nogami” było zgodne ze wszystkimi poprzednimi przykazaniami Bożymi. Jezus rozumie, że prowadzenie otwartego życia często jest niewygodne i przynosi pułapki. Pamiętaj; w każdym czasie On będzie z Tobą i da ci siłę do życia tak, jak on żył.


Jesteśmy kościołem – ciałem – Jezusa Chrystusa. On żyje w nas i upoważnia kościół (i każdego z nas indywidualnie) do udziału w jego dziele odkupienia i pojednania wszystkich rzeczy. Ponieważ Jezus jest godzien wszelkiej czci i chwały, reprezentujmy go jako Kościół. Byłby najlepszym sąsiadem na naszym osiedlu. Otworzyłby swój dom dla tych, którzy potrzebowali miejsca na nocleg. Jest szczodrym dawcą. Jest dobrym słuchaczem. Jest sprzymierzeńcem ubogich i zepchniętych na margines. Dołączmy do Jezusa i bądźmy ulubionymi biesiadnikami. Imprezujmy z przyjaciółmi i znajomymi jak w Kanie Galilejskiej. Dołączmy do niego. Smućmy się z płaczącymi i radujmy się z tymi, którzy się radują. Dołączmy do niego i bądźmy twórcami pięknych rzeczy. Dołączmy do niego i stańmy w obronie człowieczeństwa wykluczanych. Bądźmy pożądanymi przyjaciółmi, skandalicznymi gawędziarzami, dowcipnymi sarmatami. Jesteśmy solą i światłem!

 


Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page