Kochanie innych nie zawsze przychodzi z łatwością. Czasami kochanie innych jest wyzwaniem. Jednak idąc naprzód w miłości, powinniśmy pamiętać, że postawa naszych bliskich czy sąsiadów nie jest tym, co powinniśmy oceniać.
Tematem tego tygodnia jest Bóg, który prowadzi nas przez duchowy mrok. W psalmie czytamy, jak Pan spokojnie prowadzi przez najciemniejszą dolinę i pomaga gasić lęki. Z fragmentu 1 Księgi Samuela dowiadujemy się, jak Bóg wnikliwie potrafi badać ludzkie serca. W Efezjan 5, Paweł przemawia do słuchaczy wskazując na owoce światła i światłości. Na koniec Jan opowiada historię człowieka, któremu Chrystus przywrócił wzrok.
Być Światłem
Jesteś na niedzielnym nabożeństwie a po nim widzisz zbliżającą się Marysię. Jest cudowną osobą, ale jak dla Ciebie, w nadmiarze używa perfum. Poza tym to zapach, którego nie lubisz (choć lubisz Marysię), ale ona najwyraźniej go lubi i to bardzo! Marysia jest cudowną osobą – solą ziemi – i jest też serdecznym „przytulasem”. Przytulanie i owszem, jest super. Jednak nie wszyscy uważają, że przytulanie jest wspaniałe co pięć minut i nie wszyscy uważają, że przytulanie jest świetne na okrągło. Marysia nie jest jedną z tych osób. Marysia jest cudowną osobą — promykiem słońca w tym zimnym, okrutnym świecie — ale nie zna własnej siły uścisku. Osaczyła cię niedźwiedzim uściskiem i jesteś prawie pewien, że doznałeś lekkiego uszkodzenia żeber. Odczuwasz fizyczny dyskomfort i pachniesz teraz jak Marysia; i będziesz pachnieć jak Marysia przez resztę dnia.
Możesz znać Marysię lub nie, ale prawdopodobnie przeżyłeś doświadczenie związane z niechcianym towarzystwem intensywnego zapachu. Cudzy zapach na naszej odzieży może być nieprzyjemny. Nawet jeśli wydaje nam się, że woda kolońska lub cudze perfumy w umiarze ładnie pachną, to nie zawsze jest to zapach, który wybraliśmy dla siebie. Tak właśnie czują się niektórzy chrześcijanie, kiedy spotykają ludzi, którzy robią coś, co ich zdaniem jest nieprzydatne albo złe. Boją się, że jeśli są w pobliżu ludzi, którzy robią „złe rzeczy” to ryzykują, że przejmą zapach ich grzechu. Być może obawiają się także, że inni pomyślą, że akceptują zachowania „grzeszników”, jeśli „pachną” tak jak oni? Wielu wierzących unika bliższych relacji z sąsiadami, ponieważ obawiają się zepsucia. Ich inności. Czują, że ważne jest, aby być odseparowanym, oddzielonym od „świata” i unikają dzielenia się przestrzenią z tymi, którzy nie podążają za Chrystusem.
W pewnej mierze można zrozumieć takie zachowania. Nasze społeczeństwo jest nazbyt wypełnione zrachowaniami niechrześcijańskimi i może odwrócić nasze oczy od Boga. Jeśli nie będziemy ostrożni, możemy pozwolić innym wpływać na nas. Oni mogą przemienić nasze postępowanie na niezgodne z wolą Bożą. Jednocześnie musimy zastanowić się, czy Jezus żyjąc w naszych czasach bałby się „zapachu grzechu”? Gdyby Marysia reprezentowała świat i aromat jego grzesznych dróg, czy Chrystus próbowałby unikać uścisków Marysi? Czy Jezus bałby się „zarazić” zepsuciem ludzkości? Odpowiedź brzmi - nie. Jezus przyjął ludzkie ciało i stał się jednym z nas. Nie bał się ocierać o nasze grzeszne zepsucie.
Co to oznacza dla nas? Jak mamy angażować tych, którzy mogą prowadzić duchowo szkodliwy styl życia, nie naśladując ich jednocześnie?
Paweł daje nam wskazówki w swoim liście do Efezjan;
8 Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości! 9 Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. 10 Badajcie, co jest miłe Panu. 11 I nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, a raczej piętnując, nawracajcie [tamtych]! 12 O tym bowiem, co u nich się dzieje po kryjomu, wstyd nawet mówić. 13 Natomiast wszystkie te rzeczy piętnowane stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem. 14 Dlatego się mówi:Zbudź się, o śpiący i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. Efezjan 5:8-14
W Liście do Efezjan Paweł przemawiał do słuchaczy, którzy widzieli a nawet doświadczali podziałów pomiędzy chrześcijanami pochodzenia żydowskiego a chrześcijanami nie-Żydami (poganami). Efez był kosmopolitycznym miastem, w którym kilka systemów wierzeń rywalizowało o naśladowców. Na tym tle Paweł zachęcał swoich chrześcijańskich czytelników, głównie pogan, do zachowywania się w sposób odpowiadający ich powołaniu w Chrystusie. Użył metafory ciemności i światła, aby wyjaśnić swoje przesłanie. W kontekście Listu do Efezjan ciemność symbolizowała grzech, zwłaszcza rozwiązłość seksualną, chciwość i bałwochwalstwo. Z drugiej strony; światło oznaczało miłość, dobroć, prawość i prawdę.
Paweł rozpoczął swoją wypowiedź zdumiewającą prawdą o tym, kim jesteśmy. Podczas gdy metafora światła jest często używana w Nowym Testamencie, żadne stwierdzenie nie jest tak mocne jak to, które znajdujemy w wersecie 8. W innych fragmentach jesteśmy nazwani światłem świata (Ew. Mateusza 5:14) i synami światłości ( Ew. Jana 12:35-36 ). Jesteśmy nazwani światłością w Panu. Staliśmy się światłem, tak jak Jezus jest „światłością świata” ( Jan 8:12 ), a „Bóg jest światłością” ( 1 J 1:5 ). Nasze dobre uczynki nie uczyniły nas doskonałymi, a nasz status nie jest czymś, na co zasłużyliśmy. Dzieje się tak dlatego, że stoimy w Chrystusie.
Jego zadośćuczynienie uczyniło nas wolnymi. Jesteśmy światłem i Paweł zachęca nas, byśmy zawsze byli światłem.
Jeśli obawiamy się zepsucia przez ciemność tego świata, czy może być tak, że myślimy o sobie jako o kimś gorszym niż jest faktycznie? Być może za mało myślimy o tym, co to znaczy być w Chrystusie? Może nie doceniamy głębokiej przemiany, jaka zachodzi we wszystkich tych, którzy przyjmują nowe człowieczeństwo ofiarowane w Chrystusie? W Jezusie jesteśmy światłem. Światłość nie ma powodu, by bać się ciemności. Jeśli On mieszka w nas, nie musimy się obawiać zarażenia zepsuciem. Działając przez nas, Chrystus będzie rozprzestrzeniał zdrowie i pełnię swojego światła. Kiedy odchodzimy od Chrystusa, możemy znaleźć się w cieniu – możemy zacząć ześlizgiwać się z powrotem na nasze ciemne ścieżki. Z tego powodu czasami dążymy do perfekcji w działaniu. Ale Bóg nie wymaga doskonałości; szuka gotowości do pokuty – zawrócenia, ujrzenia Jezusa takim, jakim naprawdę jest i ujrzenia w Nim siebie. Fakt, że będziemy popełniać błędy, nie przeszkadza Bogu w uznaniu nas za światłość. Światło Chrystusa najlepiej świeci przez ułomne narzędzia.
Dla Pawła, rozjaśnianie ciemności stanowi znaczącą rolę dla chrześcijan. Aby przegonić ciemność, światło musi być blisko niej. W wersecie 11 apostoł nawoływał swoich słuchaczy, aby nie mieli nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale raczej je ujawniali. Zauważ, że Paweł mówi, aby nie mieć nic wspólnego z samymi czynami ciemności, a nie z tymi, którzy czasami robią „ciemne” rzeczy. Innymi słowy, mamy dzielić przestrzeń z tymi, którzy robią ciemne rzeczy, ale nie mamy naśladować ich działania. Mamy być blisko tych, którzy czasami dopuszczają się niecnych uczynków, aby mogli zobaczyć daremność swoich czynów - aby mogli zobaczyć lepszą drogę. Powinni zobaczyć nasze świadectwo.
Jak powinniśmy pokazać innym lepszą drogę? Jak świadczyć o Chrystusie? Niektórzy mogą zrozumieć ten fragment tak, że chrześcijanie powinni stawić czoła grzechowi poprzez wytykanie go naszym bliźnim. Moralizować i wzywać do pokuty. Mogą nawet prowadzić wojnę, którą należy wygrać dla Boga. To prawda, że wierzący powinni sprzeciwiać się uczynkom grzechu, ale nie w wojowniczy sposób. Nie odsłaniamy ciemności, przyjmując postawę konfrontacji. Przeciwnie, ujawniamy ciemność, traktując bliźniego ze współczuciem, empatią, szczerością, otwartością i miłością. Werset 14 przypomina nam, że Chrystus jest światłem, które sprawia, że śpiący wychodzi z ciemności snu na jawę. Innymi słowy, ciemność zostaje rozjaśniona, gdy wierzący starają się być jak Jezus dla swoich sąsiadów. Jezus nie wytykał nieustannie grzechów otaczającym go ludziom. Raczej żył wśród nich i przez miłość ukazał im światło. Podobnie, nie przeganiamy ciemności, skupiając się na ciemności. Demaskujemy ciemność, skupiając się na miłości Boga, która została ukazana w Jezusie Chrystusie.
Warte powtórzenia; Wyznawcy Chrystusa, którzy żyją w światłości, nie rozjaśnią ciemności skupiając się na niej. Demaskujemy ciemność, skupiając się na miłości Boga, która została zademonstrowana w Jezusie Chrystusie.
Dzieje się to poprzez autentyczne, codzienne relacje. Dzieje się tak, gdy spotykamy naszych sąsiadów tam, gdzie są i kochamy ich dokładnie tam, gdzie są i nie oczekując niczego w zamian. Dzieje się tak, gdy prowadzimy godne życie i to tak, że inni pytają o radość, którą w nas widzą. Dzieje się tak, gdy włączamy się w normalne rytmy życia w naszym sąsiedztwie. Staramy się być siłą działającą na rzecz dobra w naszej społeczności. Dzieje się tak, gdy jesteśmy zwyczajnie dobroduszni i hojni. Dzieje się tak, gdy płaczemy z płaczącymi i radujemy się z tymi, którzy się radują. Dzieje się tak, gdy słuchamy historii innych, zwłaszcza tych, którzy wydają się różni od nas. Dzieje się tak, gdy praktykujemy radykalne przebaczenie i niespotykaną nigdzie indziej pokorę. Dzieje się tak, gdy inwestujemy naszą wiarę, nadzieję i miłość w działanie na chwałę Bożą.
Kochanie innych nie zawsze przychodzi z łatwością. Czasami kochanie innych jest wyzwaniem. Jednak idąc naprzód w miłości, powinniśmy pamiętać, że postawa naszych sąsiadów nie jest tym, co powinniśmy oceniać. To coś jak w filmie Juliusza Machulskiego „Kingsajz”? Kilkujadek mówi; - Ja wiem, polokoktowcy nas nie kochają. - Ale my ich tak długo będziemy kochać, aż oni nas pokochają. Nie miejcie mi za złe tego cytatu, ale za każdym, razem, gdy myślę o sile miłości w ewangelizacji to przypomina mi się ten komediowy cytat, który mi parafrazuje inkwizycję!
Najważniejszą rzeczą w naszych bliźnich jest to, co myśli o nich Bóg i jaką wartość przypisuje każdemu człowiekowi. A to wiemy z Jego Słowa. Najważniejsze w nich jest to, że w Chrystusie zostali pojednani z Bogiem i z nami, nawet jeśli o tym nie wiedzą. To dobra wiadomość dla nas wszystkich. Uruchommy swoją empatię: Cieszę się, że moje zachowanie nie dyskredytuje mnie w oczach Boga. Nie zawsze robię dobrze. Jednak za każdym razem, gdy zwracam się do Boga, On czeka z otwartymi ramionami. Nie rzuca mi mojego grzechu w twarz i nie zawstydza mnie. Kiedy wyznaję swoje grzechy Bogu, robię to wiedząc, że w Chrystusie moje grzechy zostały już przebaczone. Dlatego jestem wolny i cieszę się relacją z Bogiem pomimo mojego grzechu i nawet wtedy, jeśli znowu będę grzeszył. Czy nie powinniśmy naśladować tej miłującej postawy w kontaktach z bliźnimi?
Najbardziej zdumiewającą prawdą w tym nauczaniu Pawła jest to, że ciemność może zostać rozświetlona, a to, co jest oświetlone, może stać się światłem. Ciemność nie musi pozostać mrokiem na zawsze. Można go zamienić w światło! W obecnym złym wieku ciemność może i nie zostanie całkowicie rozproszona. Jednak ten fragment może dać nam nadzieję, że przynajmniej część otaczającej nas ciemności może zamienić się w światło. Tak, czasem można wątpić. Kiedy patrzę dookoła, widzę dużo ciemności. Czasem ciężko się przez nią przebić. Widzę wiele bólu. Widzę wielu ludzi uwięzionych w złych emocjach. Widzę tyle złości. Widzę tyle uprzedzeń. Widzę tyle ucisku. Tyle duchowej biedy. Czasami zastanawiam się, czy jest możliwe, aby ciemność stała się światłem…
Ale czy nie to właśnie uczynił Jezus na krzyżu? Jezus, przez Ducha i do Ojca, z miłością rozjaśnił ciemność — wszystkie grzechy świata — i nie został pokonany. Jego przelana krew i przebite ciało stworzyły nowe człowieczeństwo, dzięki któremu każdy, kto wzywa Jego imienia, staje się światłem.
W tym okresie przygotowań wielkanocnych przypomnijmy sobie o nadziei, którą można znaleźć w Chrystusie. W Nim, ciemność może stać się światłem. Rozmawiając z naszymi sąsiadami, znajomymi, kolegami, miejmy ze sobą - nadzieję. Dzielmy się nadzieją, wiarą. Miłością.
Trwając w Chrystusie, żyjmy jak dzieci światłości. Uczestniczmy bez lęku w dziele, które On wykonuje, aby nieść światło do wszystkich ciemnych zakamarków. Zabłyśnijmy w naszych rodzinach i na naszych ulicach. Zabłyśnijmy w naszych dzielnicach i społecznościach. Zabłyśnijmy w naszej pracy i w naszych szkołach. Jezus jest w Tobie, więc zabłyśnij!
Commentaires