top of page
Zdjęcie autoraWitek

Wojna i pokój

Szósta niedziela Wielkanocna 22 maja




Czy kiedykolwiek byłeś niezadowolony z jakości relacji z przyjacielem? Z jakości relacji swojego związku z drugim człowiekiem? Zdrowie relacji nie jest łatwe do utrzymania a ona sama wymaga starannej i systematycznej pracy. Dawid przypomina nam w Psalmach, że nasz kochający Ojciec zaprasza nas do związku właśnie z Nim. Nawet kiedy jesteśmy zmęczeni i gotowi się poddać, On nadal nas zaprasza, z miłością, wsparciem, troską, współczuciem…



Tematem tego tygodnia jest gościnność Pana. Wezwanie do uwielbienia w Psalmie jest pieśnią uwielbienia i dziękczynienia Panu, która obejmuje modlitwę, do której przyłączają się wszyscy ludzie ze wszystkich narodów. Cytat z Dziejów Apostolskich opisuje gościnność Lidii jako odpowiedź na to, że Pan otworzył jej serce. Tekst Ewangelii Jana zawiera słowa Jezusa dotyczące tych, którzy są w domu w miłości Ojca. Czytanie z Apokalipsy przedstawia wizję Nowej Jerozolimy, której bramy są zawsze otwarte.



W tym tygodniu wkraczamy w Szóstą Niedzielę Wielkanocną, a do świętowania pozostała tylko jedna niedziela. Ale tą niedzielę poprzedzi Czwartek Wniebowstąpienia, opowieścią o Jezusie odchodzącym od uczniów i powracającym do Ojca. Wiele kościołów może wybrać następną niedzielę, aby zakończyć obchody okresu wielkanocnego tą historią, jeśli nie odprawiają specjalnego czwartkowego nabożeństwa. Tak więc dzisiaj dana jest nam możliwość przygotowania się do tego wydarzenia. Mam nadzieję, że nasza podróż przez okres wielkanocny była podróżą zachęty i nadziei. Gdy Czwartek Wniebowstąpienia jest tuż za rogiem, wraz z zakończeniem okresu wielkanocnego, czasami łatwo jest pomyśleć: „Cóż, było miło i co dalej?" Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, czy twoje spotkania z Panem już się skończyły? Wydaje się, że dzieje się to zaraz po duchowym haju – kiedy wiesz, że Bóg był obecny w twoim życiu. Po tych wzlotach może czasami nastąpić przeżywanie duchowego dołka, kiedy pytamy, czy Bóg jest nadal obecny a nawet, czy istnieje?


Zastanawiasz się, czy uczniowie Jezusa postrzegali jego wniebowstąpienie jako nagły i nieoczekiwany koniec świętowania Jego zmartwychwstania?


Jezus wiedział, że jego uczniowie nie zrozumieją jego odejścia wraz z wniebowstąpieniem, tak samo jak nie zrozumieli jego śmierci na krzyżu. Dlatego poświęca czas na pocieszanie i zachęcanie uczniów, pomagając im zrozumieć, co robi. Nasz dzisiejszy tekst ponownie przygląda się Jezusowi spędzającemu czas ze swoimi uczniami przed odejściem, aby ich podtrzymać. W jego słowach możemy również usłyszeć, jak pociesza nas i tłumaczy, gdy kwestionujemy to, co robi.


23 W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. 24 Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. ( Jan 14:23-24 )


Fragment zaczyna się od słów „W odpowiedzi rzekł (…)”. Powinniśmy więc spojrzeć wstecz, aby zobaczyć, na co odpowiada, zanim przejdziemy dalej. Kontekstem tego fragmentu jest rozmowa Jezusa z uczniami przy stole Pańskim. Powiedział im, że odchodzi, a Judasz (nie Iskariota) jest zdziwiony. Wraz z innymi uczniami myślał, że Jezus objawi się jako obrońca Izraela, przywracając władzę Żydom. Pytanie Judasza brzmi: „Panie, dlaczego chcesz pokazać się nam, a nie światu?”


Czy kiedykolwiek zapytałeś o to? Jeśli znamy Pana, wiemy, czym naprawdę jest prawda i wolność. Znamy miłość Ojca do całego świata. Wiemy też, że to, co świat przedstawia jako „miłość”, jest smutnym substytutem, a często nawet usprawiedliwieniem kłamstwa albo nienawiści.


Kiedy znamy go osobiście, jakim naprawdę się objawił, możemy żyć w wierze, nadziei i miłości. Ale kiedy się rozglądamy, staje się boleśnie jasne, że większość nie widzi tej rzeczywistości. Większość wciąż tkwi w niewoli grzechu, gdzie poznanie Boga jest ostatnią pożądaną rzeczą. Manipulacja, kłamstwa, niekończąca się przemoc i wyzysk, które mają miejsce dzień w dzień w naszym świecie, mogą skłonić nas do zadania tego samego pytania: „Panie, dlaczego pokazałeś się mnie, a nie wszystkim innym? Czy nie byłoby lepiej, gdyby cały świat mógł Cię zobaczyć takim, jakim jesteś?” Chcemy, aby wszyscy widzieli to, co my, i wierzyli w to, w co wierzymy.


Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak ludzie przechodzą przez naprawdę tragiczne czasy cierpienia, nie znając Chrystusa? Czasami jesteśmy zszokowani, dlaczego wszyscy nie widzą piękna ewangelii, kiedy tak wiele jest zła na świecie. Ale wtedy pamiętamy naszą własną ciemność, z której zostaliśmy wezwani. Wiemy, że Duch musi otworzyć im oczy tak, jak otworzył nasze. Pytamy więc: „Panie, dlaczego chcesz pokazać się nam, a nie światu?”


Możemy również identyfikować się z uczniami, którzy zebrali się z Jezusem przy stole. Myśleli, że „załapali” się na coś większego niż ktokolwiek dotąd. Myśleli, że będą armią Jezusa, który obali rządy rzymskie i wyzwoli Izrael. Ale jeśli Jezus mówił o odejściu a wtedy ich marzenia o byciu częścią tego historycznego ruchu dobiegały końca.


Jak każdy inny człowiek na tej planecie, chcemy być częścią czegoś większego niż my sami. Pragniemy być częścią czegoś, co jest znaczące. Nie chcemy po prostu żyć przeciętnym życiem, chcemy mieć znaczenie, poważanie, respekt! Tak więc szukamy tych znaczeń na różne sposoby, które zazwyczaj pozostawiają nas pustymi i małymi. Odczuwamy głód niespełnienia, frustrację, zawód. Ale kiedy spotykamy Pana, wiemy, że napotkaliśmy najważniejszą osobę i cel w całej historii ludzkości. To ekscytujący przywilej być włączonym w to, co robi. Więc kiedy Jezus nie porusza się tak szybko, jak byśmy chcieli, albo, co gorsza, kiedy porusza się w kierunku, który wydaje się być donikąd, możemy poczuć, że nas zawodzi. Pierwsi uczniowie musieli czuć się podobnie, kiedy Jezus powiedział im, że odchodzi.


Na szczęście Jezus odpowiada na nasze pytanie. I robi to w taki sposób, aby przypomnieć nam o znacznie bogatszym obrazie rzeczy. Jak często myślimy, że wreszcie doszliśmy do czegoś naprawdę ważnego? Możemy pomyśleć: „teraz jestem częścią czegoś, co nada sens mojemu życiu, czegoś, na co inni będą musieli zwrócić uwagę”. Może to być zdobycie pracy, o której marzyłeś przez całe życie. A może w końcu masz własną rodzinę lub osiągnąłeś taki poziom niezależności (lub saldo rachunku bankowego), który kiedyś był poza twoim zasięgiem. Może to być dowolna liczba rzeczy, pieniędzy, które postrzegamy jako nadające nam znaczenie i status. I mogą to być bardzo dobre rzeczy, a może nawet coś nie tak dobrego jak się nam wydaje. Ale bez względu na poziom znaczenia, do którego dojdziemy, nie zajmie dużo czasu, aby zdać sobie sprawę, że wciąż mamy ochotę na więcej. W głębi duszy wiemy, że jesteśmy stworzeni do posiadania więcej a następnie jeszcze więcej. Nasze dusze nadal tęsknią za nieuchwytnym znaczeniem, które często trudno zdefiniować. Odpowiedź Jezusa skierowana do Judasza może być dobrym przypomnieniem również dla nas.


Jezus odpowiada obrazem swojej relacji przynależności do Ojca. Związek posłuszeństwa oparty na miłości, a nie na obowiązku. Następnie mówi, że jest to relacja, którą Ojciec chce dzielić z całym światem. Uczniowie chcieli, aby Jezus dał Izraelowi należne mu miejsce w świecie. Ale Jezus planował coś znacznie większego. Daje światu miejsce w Izraelu, miejsce w sobie jako Synu Bożym, który jest w relacji z Ojcem i Duchem.


Uczniowie mogli czuć, że ich pozycja jest zagrożona, tak naprawdę zadowalali się czymś mniejszym niż to, co miał na myśli Jezus. Często robimy to samo. Postrzegamy Jezusa jako sposób na spełnienie naszych marzeń i celów i nie zauważamy faktu, że Jezus jest naszym marzeniem i celem. Przeoczamy relację, w którą wprowadza nas Jezus, a potem kierujemy się daleko od celu. Znając Jezusa i Jego Ojca przez Ducha, odnajdziemy znaczenie, którego sami nie możemy nazwać. Jest to znaczenie, relacja miłości, którą należy przyjąć jako dar łaski. Tylko, że jest tak cudowna, tak piękna, że ​​trudno nam w to uwierzyć i trudno ją pojąć. To co napawa otuchą może też prowadzić do zwątpienia poprzez brak rozeznania.


Odejście Jezusa jest darem, dzięki któremu możemy się rozwijać i rozwijać relację, w którą nas wprowadził. Odejście Jezusa jest jego sposobem na pełniejsze bycie z nami. Jezus definiuje ten dar jako dar Ducha Świętego.


25 To wam powiedziałem przebywając wśród was. 26 A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. ( Jan 14:25-26 )


Zauważ, że Duch Święty nie przynosi czegoś nowego ani innego niż to, co już dał Jezus. Jezus jest Słowem Bożym, które już do nas przemówiło. Ale Duch będzie nadal nas nauczał, aby pomóc nam odkryć znaczenie tego, kim jest dla nas to Słowo, Jezus, i kim my jesteśmy z Nim. Duch nie tylko naucza, ale także przypomina nam to, co już powiedział Jezus. Tutaj obraz stanowi znaczenie. Duch chce nas zagłębić w tę prawdę, ale nie wykracza poza nią.


Możemy sobie pomyśleć, że teraz, gdy wiemy, kim jest Jezus, możemy popłynąć na głębsze wody. Teraz, być może, gdy dobrze zrozumieliśmy teologię, możemy zabrać się za służbę, robić coś znaczącego w naszym życiu. Ale kiedy myślimy w ten sposób, ujawniamy, że nie do końca wiemy, kim jest Jezus. Dzięki łasce Bożej Duch Święty zostaje zesłany, aby pomóc nam lepiej Go poznać. Odkryjemy, że nie ma nic więcej do przejścia, nic bardziej znaczącego niż to, co mamy w Chrystusie. Zauważ, że nie powiedziałem, że nie mamy nic ważniejszego niż to, czego już doświadczamy. Nasze doświadczenie Chrystusa ma dużo miejsca na rozwój w tym życiu i w następnym, i uznajmy to za najważniejszą rzecz we wszechświecie! Relacja Syna z Ojcem jest najbardziej znaczącą i wieczną relacją, jaka istnieje.


W tej relacji przekonamy się, że nasza tęsknota została w pełni zaspokojona w Jezusie. Dążenie do „znaczenia w świecie” ustanie. W świetle wielkiego znaczenia, jakie daje nam włączenie do Trójcy, możemy ufać, że to, co Duch czyni w naszym obecnym życiu, ma wielką wartość i znaczenie. Nawet przyziemność może stać się ciekawa a nawet majestatyczna.


Ponadto Jezus dzieli się z nami swoim pokojem;


27 Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka! 28 Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. 29 A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. ( Jan 14:27-29 )


Jezus przeciwstawił ten pokój - pokojowi oferowanemu przez świat. Najlepsze, co świat ma do zaoferowania, to „zawieszenie broni” lub tymczasowy pokój w celu uniknięcia konfliktu. Ale Jezus daje nam pokój, który trwa nawet w środku naszego konfliktu i chaosu. Znaczenie, jakie zyskujemy w przynależności do Jezusa, to takie, któremu towarzyszy pokój, ponieważ nic nigdy nas nie oddzieli od Ojca.


Jezus wie, że uczniowie są zniechęceni i przestraszeni, ponieważ powiedział im, że odchodzi i wraca do Ojca. Wydaje się, że ich strach i zniechęcenie ma coś wspólnego z ich miłością do niego. Gdyby go kochali, mówi Jezus, cieszyliby się, że wraca do Ojca. Wydaje się, że miłość uczniów do Jezusa jest miłością zaborczą. Nie mogą myśleć o jego odejściu jako o dobrej rzeczy, ponieważ chcą go zatrzymać dla własnych celów. Ale miłość do Jezusa oznacza, że ​​ufamy mu i wierzymy w to, co mówi. Jeśli musi odejść, możemy się nawet z tego cieszyć, nawet jeśli nie do końca rozumiemy, dlaczego, bo wiemy, że w końcu wyjdzie nam to na dobre. Ufamy.


Kochać Jezusa i Jego Ojca to pokój i wolność na skalę, jakiej świat nigdy nie może zaoferować. Ta miłość jest darem łaski Bożej. I zauważ, jak Jezus kończy ten fragment. Mówi uczniom, że odchodzi w dobrym celu. Zamierza budować ich wiarę. Jak często powstrzymujemy się przed przekazaniem komuś wiadomości, których nie chce słyszeć, ale musi usłyszeć dla własnego dobra? Nie chcesz zranić, ale wiesz, że musisz mówić. Na szczęście nasz Pan kocha nas na tyle, że nie buduje na uczuciach, które są ulotne, buduje naszą wiarę na tym, co jest trwałe. Jezus jest zaangażowany w doprowadzenie nas do głębokiej ścisłej więzi ze swoim Ojcem, którym dzieli się z nami przez Ducha. To daje pokój.


Życzmy sobie nawzajem pokoju ducha a światu co najmniej zawieszenia broni. Pomódlmy się w tej intencji.



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page