top of page
  • Zdjęcie autoraWitek

Ty - kontra - Łazarz

Dzisiaj przyjrzymy się kolejnej przypowieści, którą Jezus kieruje do faryzeuszy. To opowieść o człowieku o wielkim bogactwie i przywilejach. Ale pomimo wszystkich swoich wielkich zasobów, nie pomaga bliźniemu w potrzebie, mimo, że okazja jest na wyciągnięcie ręki. I chociaż ta historia jest opowiadana faryzeuszom, kierujemy ją także do siebie.




Tematem tego tygodnia jest Boża troska. Z Psalmu wynosimy, że Bóg jest naszą ucieczką i twierdzą, w której możemy się schronić. W Starym Testamencie Jeremiasz wsłuchuje się w słowo Pana; tam Bóg nie zapomniał o swoim słudze i ma plan ocalenia go. W liście Paweł objaśnia, że Bóg troszczy się wystarczająco, aby zapewnić nam wszystko, czego naprawdę potrzebujemy w tym życiu. W Ewangelii Łukasza Jezus przytacza przypowieść o Łazarzu pokazując, jak Łazarz został pocieszony i objęty opieką przez Boga na wieki.


Poruszenie serca


19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. 20 U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. 22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". 25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". 27 Tamten rzekł: "Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki". 29 Lecz Abraham odparł: "Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!" 30 "Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą". 31 Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"» Łukasza 16:19-31


Oscar Schindler był niemieckim przemysłowcem w okresie II wojny światowej. Był uważany za lojalnego członka partii nazistowskiej. Gdy został świadkiem tragedii Żydów przebywających w obozach koncentracyjnych, jego serce poruszyło współczucie.

Wiedział, że prawdopodobnie nie zdoła uratować wszystkich Żydów, ale zważył, że niektórych może ocalić. Schindler wykorzystał swój majątek i przywileje jako szanowany członek partii nazistowskiej, by przekupić niemieckich funkcjonariuszy. Łapówki poszły na przeniesienie znaczącej rzeszy Żydów do pracy w jego fabrykach. Ten niesamowity zabieg uratował wielu Żydów przed śmiercią.


Pod koniec II wojny światowej Oscar Schindler wydał całą swoją fortunę na ratowanie życia ponad 1200 Żydów. Oto ktoś, kto nie mógłby żyć z własnym sumieniem, gdyby w takiej sytuacji pozostał bierny.


Możemy nie mieć takich finansów czy możliwości jakie miał Oscar Schindler, ale liczy się to, jakie są nasze serca. Czy jesteśmy otwarci na dostrzeganie potrzeb wokół nas? Czy nasze serca można poruszyć?


Dzisiaj przyjrzymy się przypowieści, którą Jezus kieruje do faryzeuszy. To opowieść o człowieku o wielkim bogactwie i przywilejach. Ale pomimo wszystkich swoich wielkich zasobów, nie pomaga bliźniemu w potrzebie, mimo, że okazja jest na wyciągnięcie ręki. I chociaż ta historia jest opowiadana faryzeuszom, kierujemy ją także do siebie.


Wcześniej w Ewangelii Łukasza widzimy Jezusa opowiadającego kilka przypowieści dotyczących finansów i zasobów. Przypowieść tuż przed tą dotyczyła sprytnego zarządcy majątkiem. Jezus jest tutaj „na fali” i ponownie idzie do faryzeuszy, których identyfikował jako chciwych i pozbawionych współczucia.


Jezus nie atakuje słuchaczy. Opowiada historię o dwóch mężczyznach, którzy w swoich ziemskich warunkach stanowili przeciwne bieguny. Pierwszy człowiek jest opisany jako ktoś ekstrawagancko ubrany i rozrzutny – bogaty człowiek, którego tradycja nazywa (Homo) Dives, co oznacza „bogaty”. Fakt, że Jezus podaje szczegół, że był ubrany na fioletowo, świadczy o tym, że ów bohater znajdował się na szczycie drabiny społecznej. Kiedy Jezus mówi, że Łazarz pragnął zjeść chleb, który spadł ze stołu bogacza, mówi o zwyczajach super bogatych, którzy używali chleba jako serwetek do wycierania twarzy i zrzucania resztek ze stołu.


Następnie mamy żebraka Łazarza, który został złożony w bramie pałacu. Porzucony człowiek w bramie luksusowego domostwa. Mógł być kaleką lub cierpieć na inne dolegliwości. W każdym razie ów porzucony człowiek nie miał nawet siły, by odeprzeć dzikie psy, które przychodziły i lizały jego rany. Był fizycznie bezwolny. Ten żałosny stan Łazarza powinien był wywołać reakcję nawet najbardziej zatwardziałego i chciwego człowieka. A jednak „Dives” ignoruje cierpienie biedaka, pomimo że leży w bramie jego pałacu.


Niepokojący obraz, który Jezus roztoczył dla faryzeuszy, został tak przedstawiony, aby wywołać konkretną reakcję — oburzenie brakiem współczucia bogacza. Czytamy później, że lekcja nie została zrozumiana przez faryzeuszy, podobnie jak przez Divesa, który pozostał bierny na trudny los drugiego człowieka.


W tym miejscu przyjrzyjmy się, jak ta przypowieść wpływa na nasze emocje? Czy czujemy oburzenie, jakie chciał wywołać Jezus? Czy jesteśmy zmęczeni widokiem chciwości, która wyrządza tak wiele krzywdy innym? Czy odpowiadamy na potrzeby wokół nas, kiedy jesteśmy w stanie to zrobić?


Mało znany w Polsce Owen Cooper był przewodniczącym Mississippi Chemical Corporation w USA. W swoim życiu zgromadził wiele. Z wiekiem zaczął się zastanawiać, czy dobrze przeżył swoje życie. Przyjaciel zapytał go: „Gdybyś miał przeżyć swoje życie, co byś zrobił?


Oto fragment jego odpowiedzi :


„Gdybym miał przeżyć swoje życie, kochałabym bardziej, szczególnie kochałabym bardziej innych. Pozwoliłbym tej miłości wyrażać się w trosce o moich bliźnich, moich przyjaciół i wszystkich, z którymi miałem kontakt. Starałbym się, aby miłość mnie przeniknęła, pokonała, przetłoczyła i pokierowała mną.


Kochałbym to, co niemiłe, niechciane, nieznane i niekochane. Dałbym więcej i wcześnie nauczyłbym się radości dawania, przyjemności dzielenia się i szczęścia pomagania…

Wybrałbym pójście tam, gdzie nie ma tłumu, gdzie droga nie jest wybrukowana, gdzie pogoda jest gorzka, gdzie jest niewielu przyjaciół, gdzie potrzeba jest wielka i gdzie jest największe prawdopodobieństwo odnalezienia Boga”.


Wróćmy do Ewangelii Łukasza 16:


22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. ( Łk 16:22-23 )


Teraz dochodzimy do tej części przypowieści, gdzie wszyscy są równi. Śmierć nie ma faworytów; w pewnym momencie wszyscy stajemy się równi. Bez względu na ubiór, rasę, pochodzenie czy majątek. Łazarz i bogacz zmarli. Jednak pośmiertne doświadczenie jednej osoby to pocieszenie, ulga i radość – raj – a drugiej udręka. Role się odwróciły. Teraz to Dives jest odcięty od spokojnego i ekstrawaganckiego życia, podczas gdy Łazarz staje daleko wyżej.


Dives był tak przyzwyczajony do stanu posiadania, że zrobienie najmniejszego kroku w dół mogło okazać się nie do zniesienia. Odarty z całego swego bogactwa i przywilejów. Nabycie równych praw z innymi, jest dla takiej osobowości nie akceptowalne.

Bogacz pozostając w agonii i mękach ciągle nie odmienia swojego sposobu myślenia. Świadczy o tym jego niezmienna postawa wobec Łazarza;


24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". ( Łk 16:24 )


W wersecie 24 i ponownie w wersecie 27, Dives błaga Abrahama, aby wysłał Łazarza, aby coś dla niego zrobił — aby mu służył. Nadal nie rozumie sytuacji, w której się znajduje. Nadal myśli, że jest ponad wszystkimi innymi, zwłaszcza Łazarzem. Brak pokory towarzyszy mu także po śmierci.


Thomas Merton napisał kiedyś:


Nasz Bóg jest również ogniem trawiącym. A jeśli my przez miłość przemienimy się w Niego i spłoniemy tak, jak On płonie, Jego ogień będzie naszą wieczną radością. Ale jeśli odrzucimy Jego miłość i pozostaniemy w chłodzie grzechu i sprzeciwu wobec niego i innych ludzi, wtedy jego ogień (z naszego własnego wyboru, a nie jego) stanie się naszym wiecznym wrogiem, a Miłość, zamiast być naszą radością, stanie się naszą udręką i naszym zniszczeniem.


Wróćmy do Ewangelii:


25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". ( Łk 16:25-26 )


Abraham przypomina Divesowi, jak różniło się jego życie od życia Łazarza. Różnica była większa niż to, co było widoczne na zewnątrz. Różnica polegała na stanie ich serc. Prawdziwym problemem nie było to, że Dives był bogaty, ale to, że odmówił dzielenia się swoim bogactwem, aby pomóc innym. Miał życie pełne możliwości, ale wszystkie zachował dla siebie.


Przepaść, której nie można było przekroczyć w przypowieści Jezusa, była stanem niezmiennego, dumnego serca Divesa. Kiedy ignorujemy cierpienie innych, nasze serca stają się zatwardziałe. Choć stan fizyczny Łazarza był żałosny, był to tylko stan fizyczny zaś we wnętrzu Divesa panował groteskowy stan, który był znacznie gorszy. Był to stan chciwego i nieskruszonego serca.


Jezus opowiada tę przypowieść faryzeuszom, którzy zasklepili w swojej chciwości i nieomylności. Ta przypowieść jest także dla nas.


Jezus poprzez swojego Ducha szuka otwartych serc – takich, które można poruszyć współczuciem i skłonić do działania, do czynienia dobra. Wszyscy otrzymaliśmy dary; zasoby i możliwości. Duch jest zawsze z nami, pragnąc zaangażować nas w działania Boże skierowane wobec innych i przypomnieć nam o naszej skłonności do egzocentrycznego postrzegania rzeczywistości, która nas otacza.


Abyśmy potrafili dzielić się z tymi, którzy mają zbyt mało, aby godnie żyć. Obyśmy pamiętali, że kiedy zrobimy coś dla tych najmniejszych, czynimy tak Chrystusowi.


Pozwólmy się ogrzać ogniem Bożym w naszych sercach, jeśli chcemy, aby tym samym ogniem ogrzewali nas inni. Bardziej cieszymy się, gdy dajemy niż bierzemy. Czy doświadczyłeś takiej radości kiedykolwiek w życiu? Jeżeli nie to czas uczynić pierwszy krok…. Jeżeli tak, to tak trzymaj!


 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page